Na każdym kroku już widać zbliżające się święta, u mnie też, chociaż(chyba) zakończyłam ubieranie choinki na ten rok.W następnym poście pokażę anielski orszak, jeszcze się suszy. Niestety aniołki musiały wyemigrować, bo Felek za bardzo się nimi interesował.
A to już sweter mojego brata, robiony w tempie żółwim. Aż sama się dziwię, ze w końcu zdołałam go skończyć. Dobrze, że załapie zimę.
Czarny jest cholernie trudno uchwycić, a jeszcze ja taka znawczyni aparatu?!
Mówiłam, że będzie różnie, tu suszą się aniołki z masy solnej na kiermasz w szkole mojego syna, dziś malowanie
Skończony szaliczek do mitenek z poprzedniego postu, albo wcześniejszego, kolor ten drugi, to taka śliwka.Wzór pewnie znany, taki bardziej jesienny
Zupełnie nie chodzę w czapkach, ta powstała właściwie po to, aby zakryć nie ciekawe włosy z rana( fajny pretekst)
Zakładka zimowa, już jej nie ma, ale powstaje podobna, bo niestety obdarowany ma starszego brata i się pobeczał, bo on też chce bałwanki....ach te dzieciaki, niby takie "dorosłe" chcą być...
Miłego tygodnia, mimo, że leje i jest baaaardzo nie przyjemnie na dworze.